21 grudzień 2023
Jako ludzkość zdążyliśmy już przekonać się, że planeta – jak matka, wszak to Matka Ziemia – jest tylko jedna. To, jak o nią dbamy, przekłada się bezpośrednio na poziom naszego życia. Choć jeszcze kilkanaście lat temu trudno było przekonać kogokolwiek do proekologicznych działań, dziś tego typu zachowania są na porządku dziennym, począwszy od segregowania śmieci, aż po dawanie im drugiej szansy i nowego życia.
Recykling nie jest dla nas zjawiskiem obcym. Wywodzący się od angielskiego czasownika to recycle – przetwarzać, termin ten odnosi się do jednej z metod ochrony naturalnego środowiska, w którym żyjemy. Celem recyklingu jest przede wszystkim ograniczenie zużycia surowców naturalnych przy równoczesnym zmniejszeniu ilości generowanych przez nas odpadów. Dążymy do tego, by w maksymalny sposób ponownie przetworzyć te same materiały, ograniczając zużycie surowców do produkcji nowych materiałów lub ich dalszego przetwarzania.
Tak rozumiany recykling jest wdrażany w życie dwutorowo. Z jednej strony – dążymy do tego, by producenci, tworząc produkty, korzystali z materiałów, które jesteśmy w stanie ponownie przetworzyć. Równocześnie zmierzamy ku temu, by tworzyć sprzęt, umożliwiający produkcję materiałów jak najbardziej odzyskiwalnych. Z drugiej strony natomiast – kładziemy nacisk na świadomość społeczną dotyczącą możliwości przetworzenia poszczególnych produktów, by ograniczyć ilość śmieci i zmniejszyć ilość surowca w obiegu.
Recykling jest nam bliski, bo znamy go już od lat. Kiedy jednak słyszymy hasło „upcykling” – definicja nie jest już dla nas taka oczywista.
Twórcami określenia upcykling są William McDonough i Michael Braungart, autorzy książki Cradle to Cradle: Remaking the Way We Make Things. Mianem upcyklingu – zgodnie z ich definicją – określamy formę wtórnego przetwarzania odpadów, w ramach której w efekcie otrzymujemy produkt o wartości większej niż bazowa wartość surowców użytych podczas produkcji. Nie bez powodu upcykling określany jest potocznie jako wyższa forma recyklingu – nie tylko zmniejsza ilość odpadów i wykorzystywanych materiałów, ale też wnosi istotną wartość dodaną w życie człowieka w postaci nowych mebli, sprzętów czy akcesoriów wykonanych niskim kosztem.
Choć w naszym kręgu kulturowym upcykling staje się zjawiskiem modnym i coraz częściej mamy z nim do czynienia, w krajach Trzeciego Świata jest dość powszechny. Nowe życie otrzymują tam nie tylko stare plandeki, billboardy czy skrzynki – napotkać można także wraki autobusów, przerobione na w pełni funkcjonalne i wygodne (jak na lokalne warunki) mieszkania. Często bywa tak, że to, co my uznajemy za śmieci i niepotrzebne materiały, z powodzeniem zostaje wykorzystane w innej części świata.
Naturalnym przeciwieństwem upcyklingu jest downcykling, czyli wykorzystanie surowców do wyprodukowania rzeczy mniej cennych. Najprostszym przykładem tego zjawiska jest przerabianie w wielu domach znoszonych lub podartych ubrań na szmatki.
Najczęściej spotykanym zjawiskiem jest upcykling mebli, czyli produkowanie ich z surowców wtórnych o niższej wartości niż tak powstały mebel. To w tej kategorii umieścić należy coraz popularniejsze meble z palet – nie tylko sofy czy stołki, ale także ławy i półki, w których używane europalety zostały wykorzystane w nowym celu.
Upcykling mebli to nie tylko palety – do innych, coraz popularniejszych rozwiązań należy między innymi wykorzystanie dużego pniaka na stolik kawowy czy też zbicie z deski i dwóch pniaków ławki do ogrodu. Wtórnie wykorzystujemy surowce, by zyskały na wartości, również wtedy, gdy tworzymy z plastikowych butelek osłonki na doniczki, kreujemy ozdoby ze zużytych, szklanych butelek, kanapę ze starej lodówki lub tworzymy witraże z potłuczonego szkła bądź finezyjny wieszak na ubrania z niepotrzebnego drutu.
Skoro jesteśmy przy ubraniach – to właśnie one stanowią drugą, istotną grupę produktów powstałych w ramach upcyklingu. Dlaczego? Wśród najczęstszych powodów, dla których wymieniamy garderobę, znajdują się trzy sytuacje: coś wyszło z mody, znudziło się nam lub przestało na nas pasować. Mimo to jest to bardzo często w pełni wartościowy produkt, który szkoda wyrzucić do śmieci. Nie bez znaczenia jest też fakt, że przez ostatnie 15 lat globalna produkcja odzieży wzrosła aż dwukrotnie, znacznie wpływając na ilość odpadów będących w obiegu. Upcykling ubrań stanowi próbę stawienia czoła temu problemowi i wbrew pozorom znany jest od lat – przerabianie podartych, długich dżinsów, na wygodne i oryginalne krótkie spodenki, dając im nowe, lepsze życie, nie jest chyba dla nikogo zaskoczeniem.
Wielu osobom, oprócz chęci uratowania ubrania, przyświeca także wizja stworzenia czegoś unikalnego, oryginalnego, co wyróżni tak zaprojektowane ubrania na tle dostępnych na rynku „standardowych” produktów. Z tego powodu nadawanie nowego życia odpadkom, by stworzyć ubrania, wykracza niejednokrotnie daleko poza usprawnianie dostępnych w naszej szafie ciuchów. Wśród upcyklingowych projektów wskazać można przykładowo sukienki i płaszcze produkowane z butelek, nie brak także produktów modowych powstałych na bazie niepotrzebnych banerów reklamowych – tak powstają między innymi nerki, plecaki czy torby.
Patrząc na upcykling, design ma w tym przypadku istotne znaczenie. Choć wszyscy wiemy, że nie należy oceniać książki po okładce – to właśnie wygląd produktu jest czymś, co „kupujemy” na samym początku, zanim wgłębimy się w jego charakterystykę. Dlatego w przypadku produktów z upcyklingu kwestią po części wtórną są surowce, wykorzystane do produkcji, a najważniejszy jest design mebli czy ubrań, z których będziemy korzystać.
Wyodrębnić należy zresztą szeroko pojęty art upcykling, czyli sztukę powstałą poprzez kreatywne wykorzystanie odpadów. Włoski imigrant Simon Rodia, mieszkający w dzielnicy Watts w Los Angeles, stworzył tam w latach 1921-1954 niesamowite, upcyklingowe dzieło. To tzw. Watts Towers – obiekt, wykonany z 17 budowli, z których największa ma ponad 30 metrów wysokości, a wszystkie konstrukcje powstały z materiałów z odzysku takich jak złom, ceramika i rozbite szkło. Następna ważna data to 1942 rok – wtedy to Pablo Picasso skonstruował „Głowę byka” – rzeźbę wykonaną ze śmieci, a ściślej, z siodełka rowerowego i kierownicy. Kolejny istotny punkt na osi czasu art upcyklingu to lata 90. XX wieku, kiedy to Tim Noble i Sue Webster podjęli się tworzenia instalacji artystycznych z wykorzystaniem odpadów.
Na naszym rodzimym gruncie w 2009 roku odznaczyła się działalność polskiej ekoprojektantki Magdaleny Godawy. Pod marką MakkireQu tworzy ona wiklinę ze starych gazet, a następnie z tak odzyskanego surowca wykonuje rozmaite produkty, takie jak kosze, lampy, torebki, pufy, poduszki, kolczyki czy bransolety. Do farbowania prac wykorzystuje między innymi buraki, stawiając na naturalne, ekologiczne barwniki. Ponadto ze skrawków materiałów szyje patchworkowe torebki, kosmetyczki, torby i pokrowce na drobiazgi, udowadniając, że nie ma materiału, któremu nie można by nadać nowego, lepszego życia.
Trudno natomiast nie dostrzec w Polsce zainteresowania, jakim cieszą się second handy, czyli sklepy z odzieżą używaną, popularnie zwane lumpeksami. W ich przypadku zasady funkcjonowania są oczywiste – to, co dla jednej osoby stało się bezużytecznym, niepotrzebnym ubraniem, dla innej może być pełnowartościowym towarem, w dodatku często kupionym za nieduże pieniądze. Dzięki takim rozwiązaniom odzież ta nie zasila grona śmieci, których i tak jest zbyt dużo na naszej planecie, a zakup używanych ubrań zmniejsza popyt na nowe, tym samym wpływając choćby w minimalnym stopniu na tempo ich produkowania.
Odzież w dobrym stanie jest też często zbierana przez różne fundacje pomagające osobom potrzebującym. W ten sposób można nie tylko nadać nowe życie ubraniom, ale też realnie ofiarować komuś pomoc w trudnej sytuacji życiowej.